dzieci w Alpach
|||

Słowenia – przystanek w drodze na południe

Ile razy przejeżdżaliście już przez Słowenię? W drodze do Chorwacji, do Włoch? Jeśli tak jak ja, za każdym razem myślałaś sobie, że następnym razem trzeba zatrzymać się tutaj na dłużej – zrób to. Warto! Widoki są cudowne. Choćby na jeden nocleg.

Odwiedziliśmy Słowenię w drodze powrotnej z naszych wakacji z dziećmi na Pagu.

Ten niewielki kraj ma w sobie coś z austriackiego uporządkowania, włoskiego dolce vita i słowiańskiej fantazji.

drogowskazy w Słowenii
Blisko do Włoch i do Austrii

Częstym przystankiem w Słowenii są jaskinie. I słusznie, bo to cud natury i must-see wszystkich wycieczek po Europie. Sami kiedyś odwiedziliśmy Škocjanske Jame i byliśmy zachwyceni. Jeśli macie dodatkowy dzień – warto zatrzymać się w tym rejonie. My planujemy tak zrobić, bo nasze dzieci nie widziały jeszcze ani Postojnej Jamy ani Jaskiń Szkocjańskich. Ale to za rok ?

Bo tym razem skierowaliśmy się

prosto w Alpy Julijskie.

Przez pocztówkowy Bled do Kranjskiej Gory i Planicy.

Od razu zaznaczę

– to nie jest po drodze do Polski.

Jeśli wypoczywaliście w Chorwacji np. w okolicach Istrii, czy Krk, musicie nadrobić około 100 dodatkowych kilometrów (licząc w sumie całą trasę do Polski).

Zobacz, gdzie zatrzymaliśmy się i co zobaczyliśmy w Słowenii na naszym „przystanku” poza trasą.

Pamiętaj, że poruszając się w Słowenii autostradą musisz mieć wykupioną winietkę. 15 EUR kosztuje winieta na 7 dni lub 30 EUR / winieta na miesiąc. Mandat za brak winiety 300-600 EUR. Uwaga: jeśli jedziesz na tydzień (pobyt np. sobota-sobota) to w drodze powrotnej Twoja winietka będzie nieważna (jest na 7 dni, a wracasz 8-go dnia).Granicę chorwacko-słoweńską mijamy przejeżdżając most na rzece o wdzięcznej nazwie – Kupa. Następnie przez Lublanę i Kranj dojeżdżamy do miasteczka Bled.

Bled - to jest właśnie ten widok z folderów

Jeśli kiedykolwiek oglądałaś folder turystyczny, czy inną reklamę Słowenii, na pewno widziałaś zdjęcie maleńkiego kościółka na wyspie pośrodku jeziora, otoczonego białymi szczytami Alp. To właśnie Bled.

Urocze miasteczko pełne jest turystów. Mimo że był to czerwiec, znalezienie miejsca na parkingu w okolicy jeziora nie było proste. Przypuszczam, że w szczycie sezonu jest to baaardzo tłoczno.

Jezioro można objechać lub obejść dookoła. Można się w nim kąpać (ach ta temperatura ?), wybrać się w rejs na wyspę i zwiedzić kościółek. Zwiedzić można też malowniczy zamek na skale usytuowanej tuż nad jeziorem.

Dzieci nad jeziorem Bled
Bled - nad jeziorem. W oddali wyspa z kościółkiem, a w tle zamek na skale.

Jeśli chcecie zrobić sobie charakterystyczne zdjęcie z widokiem na całe jezioro, musicie udać się na punkt widokowy na wzgórzu Ojstrica (611 m n.p.m.).

My z Bledu udajemy się do Kranjskiej Gory. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na obiad w gospodzie  Jozica w miejscowości Gozd Martuljek. Wszystko tu było bardzo smaczne (albo my bardzo głodni). Jak zwykle, każdy zamówił coś innego. Robimy tak praktycznie zawsze. Szczególnie, gdy podróżujemy w więcej osób – mamy wtedy szansę na skosztowanie różnorodności potraw. Dzieci poznały też kilka nowych słów słoweńskich, z których najśmieszniejszy okazał się piščanec, czyli kurczak (równie śmieszny dla kelnera, co dla nas jego słoweński odpowiednik).

Malownicza Kranjska Gora

Do Kranjskiej Gory docieramy wieczorem. Nocleg zarezerwowaliśmy w apartamencie w samym centrum miejscowości – Apartamenty Majkic. Dojazd był trochę uciążliwy, właśnie z racji lokalizacji tego domu. Nawigacja kierowała nas przez deptak, zamknięty dla ruchu. Kilka razy objechaliśmy okolicę, aż zatrzymała nas policja… Z zapytaniem, czego szukamy, skoro tak jeździmy w kółko? Pokazaliśmy adres i w radiowóz eskortował nas przez kręte uliczki i deptak, prosto do celu.

W przestronnym, komfortowym apartamencie, urządzonym w alpejskim stylu, mieliśmy do dyspozycji 3 sypialnie (podróżowaliśmy w 7 osób). Kosztował ok. 700 zł / noc. Jego centralna lokalizacja ma jednak dużo zalet. Wieczorem knajpki, a z samego rana targ ze świeżymi owocami, figami, winem, miodem i innymi produktami idealnymi na śniadanie (no, może oprócz wina).

W ogóle to wyobrażałam sobie Kranjską Gorę trochę jak nasze Zakopane – tłumne miasteczko u podnóża szczytów. A jednak to maleńka perełka, spokojna, leniwa. Zdecydowanie mniejsza, mniej komercyjna i bardziej urokliwa. Przynajmniej takie wrażenie zrobiła na mnie latem.

Z samego rana skierowaliśmy się w stronę Parku Narodowego Triglav. Chcieliśmy

zobaczyć wodospad Peričnik (Slap Peričnik).

W miejscowości Mojstrana skręcamy z głównej drogi. Wjeżdżamy do Doliny Vrata – najpiękniejszej w całych Alpach Julijskich. Przejeżdżamy przez granicę parku narodowego.

Słowenia Dolina Vrata
W drodze do Doliny Vrata

Asfaltowo-szutrowa droga biegnie wzdłuż Triglavskiej Bistricy – można nią dojechać do samego końca doliny, do schroniska Aljazev Dom. Woda tego płynącego spod Triglavu (najwyższy szczyt Słowenii - 2864 m.n.p.m.) potoku momentami przybiera fantastyczny odcień turkusu.

dzieci w Alpach
Triglavska Bistrica

Po kilkunastu minutach dojeżdżamy do parkingu (Koca pri Peričniku), z którego prowadzi szlak do wodospadu. Nie trzeba kupować żadnych biletów wstępu. Cała trasa zajmuje około godzinę.

Wodospad (a właściwie jego dolna część - 52 metry!) widoczny jest już z drogi. To bardzo malownicze miejsce i fantastyczne przeżycie dla dzieciaków – można wejść za wodospad, przy okazji ochładzając się jego alpejską bryzą. I poczuć się jak Indiana Jones.

wodospad Pericnik
Wodospad Pericnik
wodospad Pericnik, Słowenia
można przejść ścieżką za wodospad
wodospad Pericnik, Słowenia
przyjemna mgiełka
wodospad Pericnik, Słowenia
Wodospad Pericnik
wodospad Pericnik, Słowenia
na szlaku
wodospad Pericnik, Słowenia
Widoki przepiękne!

Nowoczesna Planica i chwila wspomnień

Ruszając w drogę powrotną do domu skierowaliśmy się do Villach. Po drodze jeszcze krótki postój w Planicy.

Do Planicy mamy trochę sentyment. W 2005 roku kibicowaliśmy tutaj Adamowi Małyszowi podczas ostatnich w sezonie zawodów Pucharu Świata. Oglądaliśmy najdłuższy skok Janne Ahonena. Wszystko w wiosennej atmosferze i towarzystwie świętujących Słoweńców obficie częstujących nas lokalnym winem...

Teraz Planica nie przypomina już siebie sprzed 13 lat. Piękne, nowoczesne centrum sportów letnich i zimowych robi zupełnie inne wrażenie. Nowy, wyremontowany kompleks skoczni, podziemny tunel do narciarstwa biegowego (czynny latem!), tunel aerodynamiczny i – co wzbudziło chyba nasze największe emocje – tyrolka! Wzdłuż dużej skoczni – od rozbiegu na sam dół… Ponad 560 m długości. Ponoć osiąga się prędkość ponad 80 km/h… Niestety czas nie pozwolił nam poczuć się jak skoczkowie narciarscy. Atrakcję trzeba rezerwować z wyprzedzeniem. Koszt to 25 EUR. Zjeżdżać mogą dzieci od 10 roku życia.

Planica, Słowenia
Kompleks skoczni w Planicy

Trochę żałuję, że byliśmy w Słowenii tak krótko. Muszę zaplanować dłuższy wyjazd letni w Alpy Julijskie, a zimą przyjechać tu z rodziną na narty.

Jeśli macie sprawdzone miejsca w tym rejonie lub wskazówki – dawajcie znać w komentarzach, chętnie je wykorzystam.


Lubisz kolorowanki z motywami wakacyjnymi?

SilverMint blog kolorowanki do pobrania
Kolorowanki do pobrania - śródziemnomorskie inspiracje

Zobacz pozostałe ilustracje do kolorowania - pomysł na chwilę spokoju, nie tylko dla dzieci.


Obserwuj mnie na Instagramie

SilverMint blog Makuch2000
Instagram - Makuch2000

Zapraszam Cię także do lektury moich artykułów z poradami praktycznymi o podróżowaniu z 3 dzieci:

I oczywiście, zachęcam Cię do pozostawienia komentarza!


Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.